Chciałam podzielić się z Wami zarówno doświadczeniami refleksologicznymi jak i moimi spostrzeżeniami dotyczącymi niewiedzy ludzi, którzy do nas przychodzą po pomoc. Nie mają oni pojęcia o tym, że zastarzałe, pozostałe po wcześniejszych urazach czy chorobach problemy zdrowotne mogą i często ustępują bezpowrotnie po zabiegach refleksologii.

Swego czasu miałam pacjentkę czterdziesto-paro letnią z cukrzycą spowodowaną otyłością, która miała od szesnastego roku życia problemy z kręgosłupem. Problemy te przedstawiały się następująco: przez jakiś czas kręgosłup pracował prawidłowo, czasami tylko pobolewał. Następnie wypadał z niego dysk a ona lądowała w łóżku z całkowitą niemożnością poruszania się. Następnie, wizyta u kręgarza, na którą była przywożona a po ustawieniu kręgów samodzielnie wracała do domu. Przez jakiś czas znowu wszystko było dobrze a potem była powtórka sytuacji opisanej powyżej. Jeszcze w międzyczasie miała zapalenie nerwu kulszowego, po którym pozostał niedowład prawej nogi (jak chodziła jakoś to było, ale gdy podbiegała ciągnęła nogę za sobą). O tym dowiedziałam się zresztą dużo później. Jednak podstawowym problem, z którym do mnie przyszła było zupełnie, co innego a mianowicie uchronienie się przed wstrzykiwaniem insuliny (przyjmowała insulinę w tabletkach).

Co powiedziały stopy?
  Przede wszystkim były bardzo opuchnięte. W miejscu refleksów trzustki występował mocny, kłujący (jak ostrymi szpilkami) ból. Bardzo ostro reagowała również na refleksach oczu i 4-5 kręgu lędźwiowego w obu stopach. Zabieg na pozostałych częściach stóp był w zasadzie przyjemny.

Przy następnym zabiegu okazało się, że opuchlizna zmniejszyła się, za to pojawił się punktowo ból w różnych rejonach stopy między innymi na refleksach przysadki mózgowej i migdałów w prawej stopie oraz nerek w obu.

Po trzecim zabiegu dowiedziałam się właśnie o niedowładzie prawej nogi a tak naprawdę o tym, że właśnie minął (wcześniej nie było o nim mowy), ponadto, że buty, które kupiła sobie specjalnie na wyjścia do teatru są o dwa numery za duże i spadają z nóg. Patrząc na stopy można było powiedzieć, że obrzęk prawie znikł i nie powracał. Pojawiło się za to dużo bolących miejsc na stopach i ich obszar rósł z każdym zabiegiem a wraz z nim i natężenie bólu, które w niektórych miejscach np.: na refleksach trzustki było prawie nie do zniesienia i można było przyrównać go do przypiekania rozżarzonym żelazem.

Zabiegi robiłyśmy regularnie około dwóch miesięcy. Ich skutkiem było to, że niedowład prawej nogi pozostały po zapaleniu nerwu kulszowego znikł bezpowrotnie, wizyty u kręgarza stały się zbyteczne, nawet ból w kręgosłupie pojawia się bardzo rzadko (do tej pory, czyli trzy lata po zakończeniu zabiegów), a buty wizytowe stoją smętnie w kącie niepotrzebne ich właścicielce.

dyplomowany refleksolog Urszula Mazurkiewicz